Denzel Washington i Gary Oldman - obraz w którym grają (moim skromnym jak posąg Jezusa w koronie ze Świebodzina zdaniem) tak dobrzy aktorzy oraz ukazujący zdezelowany świat obraz można zaliczony do wręcz do miana Nowego Testamentu Zagłady. Ale czy aby na pewno słusznie?
W skróconym skrócie - "Księga ocalenia", oryginalnie "Book of Eli" (nie znam się, to się wypowiem iż jak zwykle godne tłumaczenie) w reżyserii Alberta oraz Allena Hughes'a nakręcono w 2010 roku. Scenarzystą tegoż zacnego dzieła jest Gary Whitta, znanym między innymi z bycia współscenarzystą filmu "1000 lat po Ziemi" oraz gry "The Walking Dead" od studia Telltale Games. Wśród śmietanki aktorskiej (mówi się tak?) oprócz wymienionych wcześniej Denzela oraz Garego należy również wspomnieć Mile Kunis, którą można było zobaczyć chociażby w filmie o niegrzecznym, gadającym misiu. Film zdobył łącznie 8 nominacji oraz jedną nagrodę - Czarną Szpulę (Black Reel) w kategorii "najlepszy reżyser". Brawa dla braci.
Klimaty rodem z klasyków gatunku, to lubię.
Obraz ukazuje wędrującego po zgliszczach upadłej cywilizacji Eli'ego - gburowatego i trzymającego się na dystans od ludzi wędrowca zmierzającego "na zachód". Co jest w nim specjalnego? Umiejętności przetrwania i walki? Coś co pozwoli odbudować świat? Ma zbroję Iron-Man'a? Nope! Jest posiadaczem prawdopodobnie ostatniego egzentlarzu pewnej wyjątkowej księgo. Oczywiście nie napiszę tu jakiej. Mimo iż wyjawiane jest to dosyć szybko, wolę abyście dowiedzieli się tego sami ( :D ).
Rada na przyszłość - nie fikać do głównego bohatera.
Kontakty głównego bohatera z innymi przedstawicielami Homo Sapiens w pierwszych minutach filmu nie kończyły się za dobrze. Szczególnie dla wszystkich którzy nie mieli na imię Eli. Jednak na ogromną niekorzyść protagonisty, został zmuszony do odwiedzin małego miasteczka rządzonego przez Detektywa Gor.... znaczy niejakiego Carnegie'a. Co było tego powodem? rozładowana bateria w ipodzie. No i kończące się rezerwy wody, ale wszyscy wiemy co tak naprawdę było ważniejsze. Jak się szybko okazuje, Carnegie od lat poszukuje księgi której posiadaczem jest Eli. Nie jest on jednak skłonny do oddania swojego skarbu...
Komisarz Gordon w końcu pokazał swoją mroczną stronę.
Najsilniejszą stroną "Księgi ocalenia" jest na pewno klimat. Podczas seansu można wręcz poczuć opadający kurz po scenie akcji. A te są naprawdę dobrze nakręcone i zagrane. Zresztą co innego można by się spodziewać po Washingtonie? I tu należy wspomnieć o aktorstwie - Danzel zagrał samotnego wędrowca znakomicie, Gary Oldman natomiast miał już do czynienia z wcielaniem się w antagonistów. Co do całej reszty towarzystwa - jest co najmniej dobrze. Tak więc ze strony wizualnej jest naprawdę dobrze, więc co mi nie grało? Niestety pewne rozwiązania fabularne były dla mnie... dziwne. Zacznijmy od wręcz paranoicznej chęci szerzenia propagandy przy pomocy księgi przez Carnegie. Wiem iż w historii niejednokrotnie dokonywano takich działań, ale postać grana przez Oldmana już panowała nad okoliczną ludnością. Księga tak naprawdę nie była mu potrzebna, a wręcz mogła mu zaszkodzić. Kolejną sprawą jest "test na kanibala" jaki przeprowadzały postacie filmu. trzęsą Ci się ręce? To masz pecha. Nie jestem lekarzem, ale przeszukując internety nie znalazłem żadnego potwierdzenia tej hipotezy. Natrafiłem jedynie na chorobę zwaną kuru, zwaną chorobą kanibali a która wywołuje zupełnie inne objawy. Gdyby faktycznie ludzkie mięsko wywoływało drgawki, Hannibal Lecter trząsłby się niczym paralityk potraktowany prądem. No i ostatnie sceny. Em... Serio? To możliwe? Poważnie? Fabuła filmu koniec końców niesie jednak przesłanie, i to całkiem dobre. Tak więc chyba można przymknąć oko na te nieścisłości.
Film promuje czytanie, pochwalam!
"Księga ocalenia" jest godnym polecenia filmem. Klimatycznie czerpie garściami z klasyków takich jak mi. "Mad Max", co działa na korzyść produkcji. Jeśli odbiorcy nie będą przeszkadzać w/w mankamenty fabularne, spędzi dwie godziny oglądając naprawdę solidną produkcję. Osobiście rekomenduję i zachęcam do zapoznania się z obrazem braci Hughes. Oceniam na solidne 5/7!
Czy to tylko ja uważam iż ostatnio zrobiła się "moda" na łuki?
Nie żeby mi to przeszkadzało czy coś, ale to dosyć intrygujące i podejrzane... Illuminati?!
Nie żeby mi to przeszkadzało czy coś, ale to dosyć intrygujące i podejrzane... Illuminati?!






Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarze :)