niedziela, 8 października 2017

[Komiksy] Zielony tytan z Marvel'a vs atomówki, czyli Incredible Hulk "The End" oraz "Future Imperfect"



Tego kolosa o kolorze świeżo ściętej trawy przedstawiać chyba nie trzeba. Hulk (bo o nim mowa, duh!) jest prawdopodobnie jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci z multiwersum Marvel'a. Jego niewyobrażalna siła, biceps, triceps i ponadprzeciętna wytrzymałość są jego najważniejszymi cechami rozpoznawczymi (poza kolorem skóry oczywiście, ale z powodu wszechobecnej poprawności politycznej przemilczmy tę kwestię). I to właśnie podsunęło scenarzystą pewną myśl - a co gdyby spuścić na świat atomówki i sprawić aby tytan został ostatnim żyjącym super(anty)bohaterem..?





Pierwszym komiksem który pragnę zaprezentować jest "Incredible Hulk: The End" z 2002 roku, autorstwa Petera David'a oraz Dale'a Keown'a. To jednozeszytowa (około 50 stron) historia w której przedstawiono Roberta Bruce'a Banner'a - bo tak ma naprawdę na imię Hulk, duh! - jako... ostatniego żyjącego człowieka na Ziemi! Muszę przyznać że to całkiem ciekawa koncepcja, niemniej jednak z początku miałem pewne obawy. Bałem się że dostaje w swoje niecne łapki opowieść pozbawioną jakiejkolwiek akcji bądź okrojoną do retrospekcji bohatera. Jakie było moje pozytywne zaskoczenie, kiedy okazało się że się mylę!




Z biegiem lat Banner jedynie osiwiał. I zyskał nowych "znajomych"...             




Komiks pokazuje Bruce'a w podeszłym wieku, wędrującego przez wyniszczony atomowym konfliktem świat. Jedynym "towarzyszem" podróży staruszka jest vidbot - latające urządzenie do nagrywania pozostawione przez "The Recorder'a", wysłannika wielu pozaziemskich ras, który miał za zadanie upewnienie się że ludzkość przeszła do historii. Jak zapewne można się domyślić, zdecydowana większość tekstu to monologi. Są jednak dobrze napisane i stanowią spójną całość z rysunkami, które stoją na naprawdę wysokim poziomie. Autorzy nie oszczędzali na detalach, co bardzo cieszy.




Zamieszczony na dwóch stronach powyższy obraz ukazuje że nie każdy da rade przetrwać spotkanie             
z wybuchem jądrowym             




Drugą pozycją jaką pragnę zaproponować jest "Incredible Hulk: Future Imperfect " z roku 1992, autorstwa George'a Pérez'a oraz tak jak poprzedni komiks Petera David'a. Mamy tu jednak do czynienia z dwoma zeszytami oraz ze zdecydowanie większą liczbą bohaterów, jednak motyw pozostaje niemal taki sam - nuklearny holokaust zmienia planetę w pustkowia wybijając niemal całą populację ludzi i superbohaterów, a jedynym miejscem gdzie można żyć jest miasto "Dystopia". Jego niepodważalnym władcą jest Maestro - Hulk, stał się połączeniem inteligencji Banner'a oraz aparycji zielonego giganta. Szybko okazuje się jednak, że jest on typowym przykładem tyrana i antagonisty.




Wygląda mi to na pokój geeka!             




Przed sięgnięciem po tę pozycję, sugeruję zaznajomić się z historią Banner'a. To znacznie ułatwi zrozumienie motywów Maestra i zrozumieniu dlaczego stał się tym, kim jest. Akcja komiksu zaczyna się ukazaniem trzech przedstawicieli ruchu oporu. Najwidoczniej Maestro nie posiadał zbyt wielu wielbicieli. Miał natomiast własne siły zbrojne z którymi to rebelianci (na ich nieszczęście) mieli spotkanie trzeciego stopnia. Potyczkę przerywa jednak pojawienie się Hulka ze świata 616 (główny świat Marvel'a). Nie trzeba być jasnowidzem by domyślić się, iż zieloni prędzej czy później się ze sobą zmierzą - a z jakim wynikiem i w jakich okolicznościach do starcia doszło? Polecam dowiedzieć się tego samemu :D




Stary vs nowy - który wyjdzie zwycięsko z tego epickiego starcia?             




Obie przedstawione wyżej pozycję są godne polecenia. Nie są szczególnie długie, dlatego to lektury "na jeden wieczór". W obu przypadkach historia jest na naprawdę dobrym poziomie (z jednym zastrzeżeniem, ale o tym zaraz). Kreska, choć oba komiksy znacząco różnią się stylem, jest kapitalna i niepozbawiona szczegółów. Fani Marvel'a powinni być usatysfakcjonowani, a osoby nieobeznane z tym multiversum mogą śmiało sięgnąć po te komiksy bez obawy, że nie zrozumieją o co c'mon. Niestety część osób może czuć się zawiedziona, gdyż nie udało mi się znaleźć oficjalnego polskiego tłumaczenia. No i jeszcze jedna, delikatna kwestia. Ja rozumiem że autorzy chcieli zostawić w kreowanym świecie tylko jednego koksa. Ale w Marvel'u jest mnóstwo postaci, które bez problemu przetrwałyby atak atomowy (Wolverine, patrze na Ciebie!). Dlatego też trzeba jedno oko przymknąć a drugie zasłonić dłonią by na spokojnie przetrawić zaserwowaną wizję :D
Dodam tylko iż Maestre można również znaleźć w komiksach z serii Spider-Man 2099 (vol. 2), co dopełnia jego opowieść.

1 komentarz:

  1. Nigdy nie pałałam jakimś większym zainteresowaniem wobec tego zielonego potwora ;D Nigdy jakoś nie skusił mnie swoją historią. Propozycji Twoich nie znam, ale ogólnie w komiksach nie "siedzę". Mam ochotę na jakieś się skusić, ale raczej na HULKA się nie skusze ;D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze :)